RSS
Football Team

6 najbardziej niebezpiecznych zwierząt żyjących w Polsce

"Najbardziej niebezpieczna to jest moja teściowa" - usłyszałem, kiedy powiedziałem znajomemu, o czym będę pisał. Cóż - pech - współczuję. Tym razem jednak o innych kreaturach tu będzie. Mianowicie o 6 najgroźniejszych zwierzętach żyjących w Polsce i jednym (prawie) zupełnie niegroźnym.

#1. Niedźwiedź brunatny

Jego waga sięga 800 kilogramów. Kiedy się wyprostuje, może być nawet dwa razy wyższy od człowieka. Spotkanie z niedźwiedziem brunatnym to koszmar wszystkich strachliwych nocujących pod namiotem. Na szczęście ryzyko jest niewielkie. Doprawdy sporadycznie pojedyncze osobniki widywane są w Tatrach, Beskidach, Bieszczadach. Jeszcze rzadziej - w Sudetach i na Roztoczu. Najgroźniejsze niedźwiedzie są w zimie, obudzone ze snu. Wszak wiadomo: miś głodny, miś zły - może pogryźć, rozszarpać, a nawet... zjeść. Jak się zachować oko w oko z niedźwiedziem? Należy przykucnąć i powoli się wycofać. Bez wstawania, otwierania ust [1], gwałtownych ruchów. A jeśli konfrontacja jest nieunikniona, należy spieprzać co sił w nogach w dół zbocza [2].

[1] Nie chodzi jedynie o krzyk. Również samo pokazanie zębów może być przez niedźwiedzia potraktowane jako sygnał do ataku - podczas walk niedźwiedzie obnażają kły, by zastraszyć przeciwnika. A przecież nikt rozsądny nie chciałby straszyć niedźwiedzia.
[2] Krótsze przednie nogi sprawiają, że biegnący w dół niedźwiedź musi zwolnić i szczególnie uważać, by - za przeproszeniem - nie wywinąć orła.

#2. Żmija zygzakowata

A to żmija... Nie dość, że żmija, to jeszcze jadowita - i pod ochroną. Jedyny jadowity gad w Polsce, żmija zygzakowata zamieszkuje praktycznie cały kraj. Jedyne, co jej przeszkadza, to wysokość. Zwykle żmije nie zapuszczają się powyżej 2.000 m n.p.m., bytują na skrajach lasów, polanach i łąkach. Mają nie więcej niż metr długości, ciało koloru brązowego z charakterystyczną wstęgą - ciemnoszarym zygzakiem - na grzbiecie. Żywią się małymi ssakami i gryzoniami. Człowieka nie atakują, chyba że bardzo o to poprosi. Wówczas ukąszenie może być nawet śmiertelne - narażeni są, jak zwykle, najmłodsi i najstarsi [3]. Odpowiednio szybko podana antytoksyna niweluje jednak skutki działania jadu żmii.

[3] Teoretycznie zdrowy dorosły człowiek powinien sam z siebie przetrwać "mokre" [4] ukąszenie żmii. Ale zdecydowanie nie warto ryzykować.
[4] Przyjmuje się, że zaledwie 4 na 10 ukąszeń żmii to ukąszenie połączone ze wstrzyknięciem jadu. W pozostałych 6 wypadkach kończy się na bolesnym "ugryzieniu".

#3. Pryszczel lekarski

Rzadko kiedy przekracza 2 centymetry długości - jak niby miałby być jednym z najgroźniejszych zwierząt żyjących w Polsce? Wszystko to za sprawą kantarydyny - substancji, którą pryszczel lekarski wytwarza, by odpędzić zagrożenie. Kantarydyna w zetknięciu z człowiekiem powoduje podrażnienie narządów wewnętrznych i w dużej ilości może doprowadzić nawet do śmierci. Z tego powodu często wykorzystywana była jako trucizna. Znacznie częściej jednak jako... afrodyzjak. Inną, podobno jednak niepoprawną, nazwą tego sympatycznego owada jest mucha hiszpańska. Tak - właśnie stąd wzięła się nazwa pewnego środka cudownie stawiającego na nogi [5]. Gdyby ktoś koniecznie musiał sprawdzić, pryszczele najłatwiej znaleźć na jesionach.

[5] Okej, nogi jak nogi...

#4. Kleszcz

Nie od dzisiaj wiadomo, że im coś mniejsze, tym paskudniejsze. Kleszcze są tego najlepszym dowodem. Mają do kilku milimetrów długości i czają się wszędzie - zwykle w wysokich trawach, w poszyciu leśnym. Pojawiają się nie wiadomo skąd, ze względu na rozmiary trudno je zawczasu dostrzec, a potem zaszywają się na ciele człowieka w miejscach, które są chronione najcieńszą warstwą skóry - chociażby pod kolanami. Kleszcze wpijają się w ludzkie ciało i żerują na nim, ale gorsze jest nie to, co zabierają, tylko to, co po sobie zostawiają. Bardzo często przenoszą bowiem boreliozę, wirusowe zapalenie płuc, zapalenie mózgu i wiele innych wyjątkowo nieprzyjemnych chorób. Jak usunąć kleszcza? Jak najszybciej. Przy pomocy pęsety należy go wyciągnąć. W żadnym wypadku nie smarować margaryną, "bo tak łatwiej wyjdzie" [6].

[6] Może i wyjdzie, ale zawczasu zdąży wyrzygać się do wnętrza ludzkiego ciała, skutecznie infekując chorobą ofiarę.

#5. Wilk

Zwykle nie atakują ludzi. No chyba że... i tu następuje cała lista, zaczynająca się od głodu, wścieklizny i innych chorób, a kończąca na "szaleństwie" pojedynczych osobników. Może się również zdarzyć, że coś, co przypomina wilka, jest w rzeczywistości "hybrydą" psa z wilkiem pozbawioną lęku przed człowiekiem. Wilki przemieszczają się zwykle watahami liczącymi do 20 osobników. W grupie są szczególnie groźne. Od 2000 roku zanotowano już ponad dwadzieścia zgonów po ataku wilków, ale w samych tylko Indiach w pięć lat wilki ukatrupiły ponad 130 osób [8]. W Polsce są pod ochroną. Szacuje się, że po terytorium całego kraju przemieszcza się około 1000 wilków.

[7] 60 ofiar w stanie Bihar w latach 1993-1995 oraz 74 [8] ofiary w Uttar Pradesh w 1996 i 1997 roku.
[8] Na pocieszenie: większość to kobiety i dzieci.

#6. Dzik

"Dzik jest dziki, dzik jest zły. Dzik ma bardzo ostre kły". I już z tego powodu warto trzymać się jak najdalej od niego. Zwłaszcza jeżeli owym dzikiem jest samica opiekująca się młodymi. W poczuciu zagrożenia jest gotowa zaatakować, a rozpędzone 100 kilogramów i komplet ostrych zębów to nie przelewki. Trudniejsze do sprowokowania do ataku samce mogą być nawet trzykrotnie cięższe. "A kto w lesie widzi dzika, ten na drzewo szybko zmyka" - to dobre rozwiązanie do zastosowania, co oczywiste, w lesie. Jednak dziki, mając wyjątkowego pecha [9], można spotkać nawet i w środku dnia na terenach podmiejskich, spacerujące i wyrywające ludziom zakupy [10]. Wówczas należy spokojnie się oddalić [11] albo - w razie bardzo intymnego tête-à-tête - udawać drzewo.

[9] Pecha jak pecha, bo poniekąd sami sobie jesteśmy winni. Anektując kolejne hektary środowiska dotychczas naturalnego, nomen omen przypieramy dziki do muru. I stąd ich coraz częstsze pojawianie się wśród ludzi.
[10] dziennikzachodni.pl/artykul/913007,dziki-w-katowicach-atakuja-ludzi-na-osiedlu-list-zdjecia-internauty,id,t.html?cookie=1
[11] Na tyle, na ile spokojnie pozwala się oddalić kilkusetkilogramowe bydlę za plecami, szykujące się do ataku.

"O mój autorze Boże, a gdzie te sukinsyny szerszenie?!"

Nigdzie. Szerszeń europejski, czyli taki, jakiego można spotkać w Polsce, to w rzeczywistości owad niewiele groźniejszy od przeciętnej pszczoły czy osy. Owszem, jego użądlenie piecze bardziej niż pszczół czy os (ale nie bardziej niż porządne meksykańskie chili), a jad zawiera większe stężenie acetylocholiny, ale g...uzik prawdą jest, że wystarczą 3-4 ukąszenia szerszenia, by powalić dorosłego człowieka. Chyba że jest alergikiem, ale wstrząs anafilaktyczny u alergików mogą równie dobrze wywołać i pszczoły, i osy. Szerszenie wcale nie są bardziej winne.

Źródła: 1, 2, 3, 4, 5

  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • RSS

0 komentarze:

Prześlij komentarz